„ HLESZCZAWA – WIEŚ MOICH PRZODKÓW ”
W czasach II Rzeczpospolitej wieś Hleszczawa leżąca na „ Podolu” znajdowała się w powiecie trembowelskim /12 km na wschód od Trembowli/ , województwo Tarnopol .Według legendy krążącej pośród miejscowej ludności mawiano ,że nazwa tej wsi wywodzi się od mnóstwa ryb, które pływały w rzeczce o nazwie „Tarcza” okolonej torfowiskiem. Pośród pływających ryb, najwięcej było leszczy stąd pierwotna nazwa tej wsi brzmiała „Leszczawa.” W niepamiętnym dla nas czasie w tej wsi osiedlił się Kozak tatarskiego pochodzenia o nazwisku Dżumaga, który posiadał liczne potomstwo co było oczywiste w tamtych czasach. Jak było naprawdę – któż to wie? Nie zaprzeczalnym faktem jest , że to nazwisko jest wyjątkowe i rzadko spotykane. Osoby noszące to nazwisko prawdopodobnie stanowią jedną wielką rodzinę. Nazwa nazwiska pochodzi od dżumy , dawniej mawiano dziuma , czuma . W latach 1772 – 1918 Hleszczawa znalazła się pod zaborem austriackim, wchodząc w skład monarchii habsburskiej. Nasz Dżumaga osiedlając się w Hleszczawie zamieszkał pośród Rusinów , Polaków , Niemców i Żydów. Wybuch I Wojny Światowej spowodował, że do wojska austriackiego zostali powołani z Hleszczawy : Goj Teodor ur. 1893r. , Steczyszyn Stefan ur. 1890r. , Steczyszyn Eliasz ur. 1888r., Steczyszyn Dymitr ur.1882r. , Samiec Stefan ur.1877r. , Koszowski Karol ur.1884r. , Śmielski Mikołaj ur.1892r. , Broszczak Józef ur.1891r. , Dżumaga Stefan ur.1874r. , Michaluk Michał ur. , Dżumaga Michał ur. W pierwszych dniach wojny do Hleszczawy wkroczyło wojsko rosyjskie , które zostało zakwaterowane w hleszczawskich domostwach i przebywało tam ,aż do 1917r. Przeludnienie, brud i niedożywienie spowodowało wybuch epidemii, która doprowadziła do zgonu wielu mieszkańców tej wsi. Według danych statystycznych na początku XIX wieku w Hleszczawie mieszkało ponad 2000 osób w tym: ludność wyznania greckokatolickiego – 65% , wyznania rzymskokatolickiego 30% i mojżeszowego 5%. Najstarszym obiektem wybudowanym w tej wsi była drewniana cerkiew z drugiej połowy XVIII wieku pod wezwaniem „ Św. Mikołaja. ” Plac pod jej budowę podarował w 1757 r. księdzu Filipowi Glińskiemu stolnik trembowelski Kazimierz Dulski. Cerkiew ta nadgryziona „zębem czasu” uległa zniszczeniu. Dlatego w 1897r. na jej miejscu wybudowano - nową murowaną , która istnieje po dzień dzisiejszy. Obok cerkwi znajduje się figura Matki Boskiej z Jezusem na rękach, której fundatorem był mój praprapradziadek Wojciech Dżumaga urodzony w 1812r.w Hleszczawie. Na cmentarzu obok cerkwi pochowani zostali mieszkańcy wsi wyznania greckokatolickiego jak i rzymskokatolickiego. Stan taki trwał dość długo, bowiem mieszkańcy wyznania rzymskokatolickiego nie posiadali własnego kościoła, aż do 1937r. gdy powstał murowany kościół pod wezwaniem „Najświętszej Marii Panny”.
Kościół w Hleszczawie. Przed wybuchem II Wojny Światowej i obecnie - zdjęcie z 2015r. Grunt pod budowę kościoła ofiarowało małżeństwo z Hleszczawy Michał i Maria Kusztra z domu Podedworna.
Do czasu wybudowania kościoła mieszkańcy tego wyznania msze święte odprawiali pod namiotem. Początkowo kościół i jego wierni należeli do parafii rzymskokatolickiej w Trembowli, następnie po pewnym czasie weszli w skład parafii Iwanówki Trembowelskiej. Coroczne uroczyste msze odpustowe w tej parafii odbywały się 9 grudnia. Kapłanami kościoła w Hleszczawie byli: ksiądz Kazimierz Białowąs (cyt.” 13 marca 1944r. oddział UPA dokonał ataku na plebanię w Hleszczawie. Zginęło 15 osób, przeżył ranny ks. Kazimierz Białowąs, który ewakuował się do Trembowli”), a później od 1938r. ksiądz Bronisław Huk. Hleszczawa podobnie jak większe wsie podolskie była podzielona na dzielnice o nazwach : Łopajówka , Centrum , Koniec , Za Mogiłą , Koło Dworu , Glinka ,Wołoszczyna i Łany. Moi przodkowie mieszkali w dzielnicy „ Łopajówka .” Hleszczawa posiadała 4 klasową szkołę powszechną, do której uczęszczali Polacy jak i Ukraińcy. Uczniowie mieli wspólne lekcje jednak odrębne organizacje młodzieżowe. W domu rozmawiali po polsku, natomiast podczas dziecięcych zabaw z rówieśnikami posługiwali się językiem ukraińskim, który nazywano językiem chachłackim. Mój pradziadek Bazylii Dżumaga ur.1889r. był synem Jana Dżumagi i Marii z domu Szawluk . Ojcem Jana był Wojciech Dżumaga. Bazylii mieszkał tu z drugą żoną Marią Dżumaga ur. w 1893r. z domu Sameć córką Wasyla Sameć. Prababka Maria była Rusinką - Ukrainką wyznania greckokatolickiego. Jako młoda dziewczyna była w zakonie greckokatolickim , który znajdował się w Hleszczawie. Razem z nią w zakonie były dwie siostry o nazwisku Tabaka oraz Anna Broszczak, córka Michała i Katarzyny Śmielskiej. Po wyjeździe przeora zakonu do Kanady, zakon został rozwiązany. Maria zawarła związek małżeński z wdowcem Bazylim Dżumagą w kościele rzymskokatolickim . Z pierwszego małżeństwa Bazylii posiadał syna Władysława ur. w 1937r. w Hleszczawie. Na Podolu w tamtych czasach bardzo często zawierano małżeństwa mieszane polsko-ukraińskie. Według starego zwyczaju synowie z tych małżeństw przyjmowali wyznanie ojca , a natomiast córki wyznanie matki. Były jednak wyjątki. Moja prababka była wyznania greckokatolickiego jednak wszystkie jej dzieci wychowane zostały w obrządku rzymskokatolickim. Chrzest, pierwszą komunię świętą jak i ślub brali w kościele, a nie w cerkwi. Na lekcje religii moja babcia Anna, córka Marii uczęszczała do Iwanówki Trembowelskiej. Według wspomnień mojej babci - Ani Głodzik z domu Dżumaga , prababka Maria była osobą bardzo cichą , spokojną, utalentowaną manualnie (haftowała, szydełkowała i robiła na drutach) i bardzo staranną gospodynią. Została zamordowana (uduszona drutem kolczastym) 6 lutego1945r. przez banderowców , a jej ciało wrzucono do studni w pobliskim przysiółku Stadnica. Jej grób na cmentarzu w Hleszczawie jest tylko grobem symbolicznym. Mąż Marii, Bazylii był człowiekiem bardzo wesołym i lubianym przez miejscowych mieszkańców. Miał w domu maszynę do pisania na, której pisał różne urzędowe pisma sąsiadom, którzy go oto prosili, zarówno Polakom jak i Ukraińcom. Zastrzelony nocą przez banderowców w Hleszczawie w dzielnicy „Łapajówka” w 1944r. Został pochowany na cmentarzu w Hleszczawie. W okresie okupacji niemieckiej we wsi był posterunek Policji Ukraińskiej oraz silnie rozbudowana i aktywna komórka OUN pod przewodnictwem „rejowego prowidnyka”, mieszkańca wsi Stefana Sameć. W latach 1944-45 Hleszczawa była miejscem dokonanego ludobójstwa na ludności polskiej. Pierwszy mord - 13 marzec 1944r.(15 osób), drugi - 8 październik 1944r.(24 osoby), trzeci 8-9 luty 1945r.( 36-37 osób) oraz 20 osób z przysiółka Stadnica. Do sołectwa Hleszczawa administracyjnie należał również przysiółek Stadnica w, którym mieszkało 20 rodzin polskich i 8 polsko-ukraińskich.
Analizując archiwalne kroniki parafialne dotyczące mieszkańców Hleszczawy zauważa się osoby o nazwiskach: Babij , Bojko , Broszczak , Dżumaga , Goj , Koszowski , Kusztra , Kowalski , Marciniszyn , Steczyszyn , Michaluk , Nakurasz , Pakosz , Pitura , Podedworny , Ptaszyński , Sadowy , Samiec , Śmielski , Tabaka , Tokarz , Wilgosz , Gedelewicz , Budziński , Sokół , Józków i Szuprowski. Ponadto były też nazwiska żydowskie , których we wspomnianych kronikach nie znajdziemy . O to niektóre z nich: Reissberg, Goldfriess i Eisenberg. . Po zakończeniu I Wojny Światowej w roku 1921 teren powiatu trembowelskiego zaczęto zasiedlać osadnikami wojskowymi i cywilnymi. Nieopodal Hleszczawy, a Iwanówką Trembowelską w latach 1921- 1923 po parcelacji majątku ziemskiego Pani Wolańskiej , powstała kolonia „Zofiówka”. Kolonię w większości (około 80%) tworzyli osadnicy wojskowi, byli legioniści Piłsudskiego. Miejscowi nowo przybyłych nazywali „Mazurami”. Natomiast przybyli miejscowych nazywali „Hajdamakami”. Kolonia liczyła 44 rodzin z , których większość pochodziła z okolic Mielca. Powstałe budynki były wykonane z cegły, a dachy pokryte blachą. Z biegiem czasu powstał sklep, który prowadził Adam Kulpa, a ponadto kościół i szkoła, której kierownikiem i zarazem nauczycielem był Pan Hnatkowski. Przy budowie kościoła czynny udział brał ksiądz z Hleszczawy Kazimierz Białowąs.
Mieszkańcy Zofiówki od lewej strony stoją: Tadeusz Jemioło s. Marka ur. w 1918r.w Rzemieniu, Stanisław Głodzik s. Wojciecha ur. w 1912r. w Rzemieniu, Adam Kulpa – prowadził sklep w Zofiówce i Feliks Jemioło s. Marka ur. w 1911r. w Rzemieniu (służył w 9 Pułku Ułanów w Trembowli )
Dnia 10 lutego 1940r. o godzinie drugiej w nocy w Zofiówce zostali obudzeni ze snu przez NKWD jej mieszkańcy. Dano im 30 minut na ubranie się, spakowanie niezbędnych rzeczy i wstawienie się przy kościele we wsi. Przy kościele czekały już na nich gotowe do jazdy sanie, którymi deportowanych dowieziono do stacji kolejowej w Dereniówce. Z tej stacji zostali przewiezieni do Husiatynia, gdzie podzielono ich na dwie grupy. Jedną skierowano do Ałtajskiego Kraju, który graniczy z Kazachstanem, a drugą do Republiki Komi. Listy przeznaczonych do „wywózki” przeważnie sporządzali nacjonaliści ukraińscy, którzy na początku wojny współpracowali z Sowietami. Pośród wywiezionych były rodziny i osoby o niżej wymienionych nazwiskach :
- Rodzina Wojciecha Głodzik( 6 osób ). Podczas transportu na Sybir zmarła 61 letnia Apolonia Głodzik z domu Kozioł (wdowa – mąż Wojciech Głodzik zmarł w 1927r.). Druga z wywiezionych osób to – Zofia Kozioł z domu Chmielowska( 84 lat, matka Apolonii Głodzik ). Zofia Kozioł wróciła do Polski w 1933r. z USA, w której mieszkała przez 27 lat. Zmarła w trakcie transportu na zapalenie płuc, jej ciało wyrzucono z transportu na stacji postojowej. Trzecia osoba – Józef Głodzik (brat Sefana), lat 37 – kawaler. Losy Józefa Głodzika nie są znane. Pewne jest, że nie dotarł do posiołka Korża. Czwarta osoba – Maria Olbrycht z domu Głodzik, lat 31 – mężatka. Zmarła podczas transportu. Przyczyną śmierci Marii Olbrycht i jej matki Apolonii Głodzik był postój transportu w lesie, podczas którego pozwolono obu kobietom przynieść drewno na opał z lasu. W czasie ich nieobecności pociąg niespodziewanie ruszył pozostawiając osamotnione kobiety w lesie, które prawdopodobnie zamarzły. Piąta osoba- Stanisława Olbrycht, lat 9 – córka Marii. Przeżyła spędzając kilka lat w różnych radzieckich domach dziecka. Po wojnie osiedliła się w USA, założyła rodzinę i żyje po dzień dzisiejszy.(inf. na dziś - 10 luty 2016r.) Szósta osoba – Stefan Głodzik, lat 23 - kawaler ( brat mojego dziadka Stanisława ) urodzony 6 czerwca 1916r. w Rzemieniu k. Mielca woj. krakowskie (obecnie podkarpackie). Był synem Wojciecha Głodzika (leśniczego) i Apolonii z domu Kozioł.
Zdjęcie Stefana Głodzika, późniejszego żołnierza I Samodzielnej Brygady Spadochronowej gen. Stanisława Sosabowskiego.
Przeżył Sybir uciekając z niego. Stefan Głodzik z siostrzenicą Stanisławą Olbrycht wraz z pozostałymi, żyjącymi z „ Zofiówki” zostali osadzeni w Komi ASRR, priluzski rejon, posiołek Korża. Po kilku miesiącach po osadzeniu Stefan Głodzik z kuzynem Bronisławem Jemioło zabili NKWD-stę pilnującego posiołek, zabierając mu broń i mundur poczym zbiegli , próbując dotrzeć do Polski . Niestety 23 listopada 1940r. zostali schwytani na stacji kolejowej w miejscowości Gorki (obecnie Niżny Nowogród). Początkowo zostali skazani na 3 lata więzienia, w Kolonii Karnej w pobliżu Syktywkas, a w 1941r osadzeni we Workucie w tzw.” gułagu”- obóz przymusowej pracy. Po podpisaniu 30 lipca1941r. układu Sikorski – Majski, na terenach ZSRR tworzono Polskie Siły Zbrojne. To sprawiło, że Stefana objęła amnestia .Wówczas udał się do Buzułuku (obwód orenburski ) i wstąpił w szeregi Armii Andersa .Pod koniec marca 1942r.opuścił ZSRR przez Krasnowodzk (miasto portowe w zachodnim Turkiestanie) dostał się do Pahlawi w Iranie, a następnie do Iraku gdzie przeszedł szkolenie wojskowe. W 1943r.dotarł do Szkocji gdzie został przydzielony do I Samodzielnej Brygady Spadochronowej gen. Stanisława Sosabowskiego – generała o, którym Polska zapomniała, a Brytyjczycy za swoją klęskę w walkach pod Arnhem w Holandii obarczyli niego, ponieważ cała operacja zakończyła się fiaskiem. Ośrodek szkoleniowy mieścił się w Largo House, gdzie również bardzo wyczerpujące treningi przechodzili „ Cichociemni”. Ośrodek ten przez Polaków był nazywany „małpim gajem” przed wejściem wisiała tablica z napisem „ Jeżeli szukacie śmierci, wstąpcie na chwilę”. O Polakach tam szkolonych mawiano „Czerwone diabły”. Główne hasło tej brygady brzmiało – „Najkrótszą drogą”. Jednak tak się nie stało do Polski nigdy nie dotarli. Brygada ta była elitarną, najlepiej wyszkoloną jednostką komandosów na Wyspach Brytyjskich , która miała brać udział w wyzwalaniu Polski. Stefan Głodzik brał udział we wrześniu 1944r. w największej operacji powietrzno-desantowej II wojny światowej pod kryptonimem „ Market-Garten” na terenie Holandii. Służył w 2 batalionie, posiadał znak spadochronowy o nr 2991 oraz numer „wieńca” 848. Został zrzucony 21.09.1944r. pod Driel. Samolot którym leciał był oznaczony nr 33.Celem akcji było jak najszybsze otwarcie drogi w głąb Niemiec poprzez wejście na tyły Zagłębia Ruhry, a następnie do Hanoweru i Berlina oraz pozbawienie Niemców terenów, z których ostrzeliwali Anglię, pociskami rakietowymi V1 i V2. Zadaniem Polaków było przyjście z pomocą okrążonym przez Niemców spadochroniarzom I Brytyjskiej Dywizji Powietrzno-Desantowej. Była to najtrudniejsza część bitwy. Straty polskiej brygady po powrocie do Szkocji (14 październik 1944r.) wyniosły 40% pierwotnego stanu osobowego. Po zakończeniu wojny w latach 1945-1947 Stefan Głodzik dalszą służbę wojskową odbywał w Polskiej Strefie Okupacyjnej na terenie Niemiec. Tak, tak w Polskiej, która znajdowała się w Dolnej Saksonii w pow. Emsland, niedaleko granicy z Holandią. Pod koniec maja 1945r. premier Winston Churchil wydał zgodę na utworzenie tejże strefy. Ochronę jej powierzył żołnierzom I Dywizji Pancernej gen. Maczka oraz I Samodzielnej Brygadzie Spadochronowej gen. Sosabowskiego. Nazwę miasta Haren zmieniono na cześć gen. Maczka na Maczkowo. Polskich żołnierzy z terenów Niemiec wycofano jesienią 1946r. do Wielkiej Brytanii, gdzie zajął się nimi Polski Korpus Przysposobienia i Rozmieszczenia. Ostatni Polacy opuścili Maczków w lutym 1948r. Niemcy na początku września 1948r. przywrócili poprzednią nazwę miasta Haren. W 1948r. Stefan Głodzik wyjechał z Wielkiej Brytanii do Kanady i zamieszkał w Oshawie – Ontario, gdzie pracował w fabryce papieru. Utrzymywał kontakty z polską Polonią w Toronto i brał czynny udział w jej życiu. W 1962r. przyjechał pierwszy i ostatni raz do powojennej Polski w odwiedziny do swojego brata Stanisława Głodzika(mojego dziadka), który z rodziną osiedlił się we wsi Chróscina koło Góry w obecnym woj. dolnośląskim. Później nie przyjechał już nigdy więcej. Jednak nadal utrzymywał kontakt listowny z rodziną, która bardzo często w progach swojego domu witała jego znajomych i kolegów -Polaków, którzy po wojnie osiedlili się w Kanadzie. Dwa lata przed śmiercią w 1967r.ożenił się z Anielą Fronczak. Należał do parafii Świętej Jadwigi w Oshawie. Zmarł 20 czerwca 1969r. Pochowany na Union Cementary w Oshawie w sekcji przeznaczonej dla żołnierzy II Wojny Światowej. Z całej rodziny Głodzików jedynie mój dziadek Stanisław Głodzik ur.1912r.w Rzechowie, pow. Mielec uniknął wywózki na Sybir, ponieważ w tym czasie przybywał w Hleszczawie. Poniżej pozostali wywiezieni na Sybir z kolonii Zofiówka.
2. Rodzina Marka Jemioło - pochodził z okolic Mielca
3. Rodzina Mateusza Chruściel - j w
4. Rodzina Andrzeja Cyran - j w
5. Rodzina Gruszewskich - j w
6. Rodzina Franciszka Kruk - pochodził z Grębowa
7. Adam Kulpa - prowadził sklep w „Zofiówce”
8. Rodzina Marcina Nowak - sołtys kolonii „Zofiówka”
9. Rodzina Mateusza Czeszyk - brak danych
10. Rodzina Jana Olbrycht - pochodził z okolic Łańcuta
11. Rodzina Stanisława Bożek - brak danych
12. Rodzina Didyk Michała - j w
13. Białowąs - j w
14. Zofia Kozioł - j w
15. Jan Poszczelony - w trakcie wywózki na Sybir uciekł z transport
16. Rodzina Piotra Kasa - pochodził z Tuszowa Narodowego koło Mielca
17. Rodzina Dul - pochodzili z Grębowa koło Tarnobrzegu
18. Biłyk - brak danych
19. Tanbor - j w
20. Jan Wolański - urodził się w „Zofiówce” w roku 1925
21. Hnatkowski - kierownik szkoły w Zofiówce
22. Duma - pochodził z Żurnowa koło Tarnowa
23. Karol Sużeń - pochodził z okolic Żywca
Pozostawione puste zagrody Zofiówki zostały ograbione i zniszczone przez Ukraińców z pobliskich wsi. Natomiast z cegły po zburzonym kościele wybudowano chlewnię w Peremiłowie. Kolonia Zofiówka obecnie stanowi puste pole.
Powyższe wspomnienia o losach rodziny Pani Wiolety Andrzejewskiej opracował .
Stanisław Mularczyk s. Ludwika Brodów, dnia 12 marzec 2016r.